Jestem świeżo po lekturze tej książki. I zupełnie nie wiem co mam o niej
napisać. Nie wiem w ogóle czy da się to jakoś wyrazić słowami, to jakie
uczucia targają mną teraz i w czasie czytania. Pojawiła się ona na
mojej liście już jakiś czas temu. Ale odwlekałam trochę spotkanie z nią.
No bo znowu: wielki szum, premiera i wszędzie pojawia się recenzja
owego dzieła. Darowałam sobie czytanie ich. Może dlatego, że już zaczyna
mnie denerwować dziki szał na nowości wydawnicze. A może, sama na
spokojnie chciałam bez presji, wspaniałych recenzji ją przeczytać. W
każdym razie: czytamy dla przyjemności, a nie dla tego, żeby być na
czasie, pamiętajcie. Ale wróćmy do tematu. "Morze spokoju" zaczęłam
czytać w sobotę i mimo zasady (te lepsze książki czytamy dłużej)
musiałam skończyć już następnego dnia.