sobota, 7 listopada 2015

Eleonora i Park - Rainbow Rowell


Sobotnie popołudnie, a ja skończyłam czytać książkę. Strasznie szybko przeszły te ostatnie strony. W błyskawicznym wręcz tempie. Eleonora i Park. Już wszyscy przeczytali, tylko nie ja. No nie. Ja też. W końcu. Nie jestem pewna tylko, czy rozumiem fenomen.

Eleonora jest grubym rudzielcem. Znaczy się, że za takową się uważa. Park natomiast jest innego zdania. Uważa, że Eleonora jest piękna i wyjątkowa. Oryginalna.

Typowe love story dla nastolatków. Love story jakich wiele. Czy wyjątkowe?
Polemizowałabym. Z jednej strony mamy tu wzruszającą historię o tym, jak tych dwoje młodych ludzi się poznaje, jak stawiają małe kroczki w swojej relacji. Jest to urocze. Mega urocze. Nawet jeśli i żałosne to przecież takie bywają relacje między nastolatkami. 

"Eleonora miała rację - nigdy nie wyglądała ładnie. Wyglądała jak dzieło sztuki, a sztuka nie może być po prostu ładna; sztuka ma wywoływać emocje."


Siedem lat temu był Zmierzch. Było mnóstwo wampirów, było młodzieżowe fantasty. Później przybyły Igrzyska Śmierci, nastąpiła kolejna fala. Fala (dys/anty)utopi. Nie mogliśmy również tutaj zapomnieć o wątku miłosnym. On jest najważniejszy. Ale poczekajcie. Do tego wszystkiego pojawiło się wreszcie Gwiazd Naszych Wina. Gdzieś jeszcze po drodze dla starszych czytelników przewinął się Grey i faza na tego typu książki.
Nie ironizujmy. Wszystkie te książki były swego rodzaju fenomenami, nie przez książki. Przez filmy. Filmy przyniosły im sławę. Nie tak wielką jak Potterowi, ale jednak. Wielu ludzi dostrzegło w tym szansę. Szansę na zarobek, albo po prostu na wybicie zawodowe.
Bardzo lubię kolejne książki w danych klimatach, nie jestem temu przeciwna, broń Boże. Boli mnie tylko schemat, którym wszyscy podążają. Podążają tak bardzo, że czasem brak im oryginalności. Już z utęsknieniem czekam na kolejny taki literacki cios. Wróćmy jednak do tej konkretnej powieści.

"O co chodzi komisarzu, Gordon?"

To co lubię w Eleonorze i Parku to komiksy. Nasi bohaterowie namiętnie je czytają. Nie zawsze trzeba być wielkim czytelnikiem, 200-stronicowej książki. Można zatapiać się w pełnych akcji, kolorowych rysunkach z dymkami. To też jest sztuka!

Trzysta pięćdziesiąt stron przyjemnej lektury. Bywa ciężko, główna bohaterka ma dramatyczne życie. Odkrywanie miłości tych dwojga wciąga i zapomina się tak jak Eleonora, o jej problemach w domu. Nie ma fajerwerków, bo czegoś w niej brakuje. Może nie jest to do końca mój klimat, a może zakończenie jakoś mnie nie do końca zadowoliło. Bo życiowe. A życiowe czasem bywa smutne.

Polecam gorąco, czyta się przyjemnie, czyta się szybko. Obejrzałabym film na podstawie tej książki, a Wy?


Ocena: 6.5/10

5 komentarzy:

  1. Kiedyś z chęcią ją przeczytam :) Jak na razie mam za sobą "Musimy coś zmienić" i wydaje mi się, że mają wiele wspólnego.
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo miło wspominam przygodę z tą lekturą

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakiś czas temu przeczytałam tę książkę i dość długo zastanawiałam się, jak ją ocenić. Z jednej strony wspominam ją bardzo dobrze, ale z drugiej.. czułam jakiś niedosyt.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dla mnie okazała się to naprawdę cudowna książka, zakochałam się choć nie dałam jej tych 10/10. Była taka słodko-gorzka! Taka przejmująca. Taka idealna w nie idealności głównych bohaterów! Dała wiarę, że miłość to coś więcej niż wygląd i kasa - och ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Też chętnie obejrzałabym film na podstawie tej książki - z pewnością wypadłby super!

    OdpowiedzUsuń