piątek, 13 listopada 2015

Sufrażystka (2015) - reż. Sarah Gavron


Początek XX w. naszej ery. Kobiety funkcjonują na zupełnie innych zasadach niż dzisiaj. Marne płace, dużo pracy, brak prawa głosu. Wyobraźcie sobie, że musicie żyć w takim świecie. Kiedy światem rządzą mężczyźni. Kiedy mąż może bezkarnie Cię uderzyć. Kiedy wyrzuca Cię z domu i nie pozwala widywać się z własnym dzieckiem, bo przecież nie masz do tego prawa.

Bardzo chciałam zobaczyć ten film. Nie, to wcale nie przez Meryl Streep, którą uwielbiam. To oczywiste, że i tak muszę zobaczyć z nią każdy nowy film. Zresztą, jeśli ktokolwiek będzie się tym kierował czeka go rozczarowanie. Ponieważ Streep jest na ekranie bardzo krótko, jest symbolem tak jak kiedyś jej bohaterka - Emmeline Pankhurst. Moim motywem był fakt o czym opowiada "Sufrażystka". Feministką nie jestem, ale fakt, że kiedyś żyły te wszystkie kobiety, które zdobyły dla nas prawa do życia na równi z mężczyznami, jest dla mnie wzruszający. Tak, wzruszający. Bo musiały dużo wycierpieć i poświęcić.

Mamy więc 24-letnią Maud Watts, młodą matkę, kierowniczkę pralni. Wbrew pozorom jej praca jest niebezpieczna. Zatrucia gazem, poparzenia i duży wysiłek fizyczny. Lecz Maud to silna kobieta i zrobi wszystko dla swojego synka. Pani Watts ma też jednak swoje marzenia i wkrótce będzie mogła się zbuntować przeciw otaczającej jej niesprawiedliwości. 
Tak, film jest opowieścią z perspektywy jednej kobiety. Niektórzy narzekają, bo za mało uchwycono tu ogólny ruch. Dla mnie to głupota. Dzięki takiemu zabiegowi, mamy szansę wczuć się w sytuację jednej z nich. Możemy tu też spotkać nawet dwie naprawdę istniejące postaci. Między innymi Emmeline Pankhurst, graną przez Meryl Streep. Emmeline była jedną z tych, która zapoczątkowała ruch sufrażystek. "Czyny, nie słowa" jak mawiała, doprowadziły rząd do zainteresowania sprawą kobiet.

"Sufrażystka" nie jest wielkim fajerwerkiem. Jest emocją. Emocją dla kobiet, które naprawdę rozumieją jak ważne są nasze własne prawa.
Zakończenie może się niektórym nie spodobać. Nie zamyka on za dużo wątków - szkoda, ale da się i bez tego przeżyć. Napisy końcowe mogą być dla wielu pseudointelektualnym zabiegiem. Dla mnie jednak było ważne to przeczytać.

Ocena: 8/10



3 komentarze:

  1. Jestem tego filmu ciekawa, głównie dlatego, że chciałabym zapoznać się z nową rolą Heleny Bonham Carter. Kiedyś na pewno po niego sięgnę. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie zachęca ciekawa i barwna obsada aktorska/
    http://kruczegniazdo94.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Gdy tylko dowiedziałam się o tym filmie wiedziałam, że muszę wybrać się na niego do kina :) To, że występuje w nim Meryl Streep i Helena Bonham Carter przekonuje mnie jeszcze bardziej ;)

    OdpowiedzUsuń