środa, 12 lutego 2014

Hobbit: Pustkowie Smauga

Jak mniemam, każdy już dobrze zna ekranizację "Władcy Pierścieni". Czy kiedy oglądacie, którąś część z tej trylogii filmowej nie macie wrażenia, że Peter Jackson musi być jednym z największych fanów świata twórczości Tolkiena? Są ludzie, którzy uważają, że teraz po wielkim sukcesie poprzednich filmów, chce zbić kolejną fortunę na Hobbicie. Myślą, że trzy części dużo krótszej historii są motywowane pieniędzmi. Muszę przyznać, że też tak myślałam te dwa lata temu, kiedy to pojawił się news o ekranizacji Hobbita. Ale teraz już tak nie uważam. Jestem nawet tym faktem wielce zachwycona! Ponieważ będę miała szansę na dłuższe pozostanie z moimi ukochanymi bohaterami Śródziemia.

W poprzedniej części mieliśmy okazję poznać młodego Bilbo, który za namową nieznajomego - czarodzieja Gandalfa - zostaje włamywaczem. "Niezwykła podróż" kończy się w momencie walki pomiędzy kompanią Thorina, a grupą orków pod przywództwem Azoga. Starcie nie ma rozstrzygnięcia, ale przynajmniej wszyscy żyją. Na dodatek Biblo w końcu zdobywa zaufanie i szacunek Thorina. 
"Pustkowie Smauga" na szczęście rozpoczyna się zaraz po owym wydarzeniu. Piszę "na szczęście", bo nie lubię takich luk, kiedy oglądam jakieś serie.

To co jest wadą filmu, to brak wyraźnego początku i wyraźnego końca. Widać, że reżyser miał spory problem szczególnie z zakończeniem. Przecież, trzeba urwać w takim momencie, aby widzowie przyszli do kina na kolejną część! Niestety moment ten wybrał zły. Na końcu obrazu widzimy bohaterów w poszczególnych miejscach. Takie przeskoki kamery, kończące się oczywiście kwestią Bilbo. Jak dla mnie wyszło to za mało dynamicznie i nie poczułam tego sztyletu w plecach, z którym zwykle wychodzę z sali kinowej. 
Kolejnym minusem (co muszę przyznać z krwawiącym sercem) był Legolas. Nie chce mi się wierzyć, jak mój ukochany i cudowny Legolas może być minusem tego filmu! Przecież on był idealny! A jednak. Legolas nie przypominał mi swego szlachetnego pierwowzoru, był zupełnie inny. Byłabym nawet w stanie poddać się jego blond długim włosom i niebieskim oczom, gdyby nie ta ciągle skwaszona mina. Mam nadzieję, że w ostatniej części przejdzie on jakąś metamorfozę, bo inaczej obrażę się na pana Petera i więcej nie zapłacę za obejrzenie jego
filmu.

Zalet.. druga część Hobbita posiada wiele. Powtarzam dla hejterów: to nie dla kasy. Doskonale widać pasję w każdej scenie, jaką prezentuje nam pan Jackson. Przecież dla kasy nie robiłby prawie trzygodzinnego filmu. Dla szopki wystarczyłoby w zupełności półtorej. I mimo, że nie mogę wybaczyć mojego ukochanego Legolasa, to składam wielkie dzięki za ukazanie tylu wspaniałych przygód naszych drogich bohaterów i za muzykę. Twórcy naprawdę w tym temacie się postarali.
Aż płakać mi się chciało w momentach puszczania tej Shire'owskiej melodii (przecież tyle wspomnień filmowych się z nią wiąże)! Jednak nikogo zapewne nie zdziwi, jeśli napiszę, że najlepszym utworem był "I See Fire" Eda Sheerana. Utwór ten doskonale oddaje klimat filmu i chyba pozostanie na zawsze w mym sercu. 
Wracając tutaj do postaci. Nie będę się rozpisywać, że jestem oczarowana Kilim, bo przecież oczywiste, że jestem. Bardzo spodobała mi się postać Barda, który na myśl przywodzi mi starego Legolasa.. Bardzo przywiązałam się do jego postaci i mam nadzieję, że uda mu się dokonać tego, czego nie zrobił jego przodek.

W zeszłym roku byłam na wersji czterdziestu ośmiu klatek. W tym roku było to zwykłe 2D. Nie dlatego, że ta dziwna wersja jest zbyt dziwna na moje oczy, a dlatego, że za późno udało mi się wybrać na seans. I w sumie żałuję. Już na początku wyraźnie widać, że kadry filmu zostały przystosowane do tych właśnie efektów. Trochę smutne, że kinematografię zaczynają przechwytywać efekty specjalne, bo charakteryzacja i prawdziwość "Władcy Pierścieni" jakoś bardziej mi przypadła do gustu. Mimo to polecam zapoznanie się z Hobbitem w każdej wersji. No może prócz dubbingu, bo udało mi się wglądnąć w taką wersję na internecie. Błagam, nie oglądajcie tego w dubbingu! Ta wersja zupełnie niszczy klimat i całą przyjemność z oglądania! 

Ogólna ocena: 9/10


Wiem, wiem. Miał być Sherlock. Jednakże, czuję się w obowiązku wysunięcia tego filmu na plan pierwszy, z powodów... oczywistych. Zresztą, jeśli niektórym nie wiadomo - obaj główni aktorzy Sherlocka wystąpili w Pustkowiu Smauga. ;)

20 komentarzy:

  1. Ach mój Legolasik :D widzę nie jestem sama :), fakt jego głos w dubbingu podłożyli wręcz tragicznie, ale z resztą mogę żyć. Lubię dubbing przyznam się bez bicia, ale gdy usłyszałam Legolasa to... no nieee.... a jego oczy!!! <3
    Bard bardziej przypomina mi Aragorna. Może dlatego, że jest człowiekiem i też ma długie włosy :) Mimo wad filmu ja polecam go każdemu :D
    sama oglądam go po kilkanaście razy :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie wyobrażam sobie pójścia na dubbing. Prędzej przeczekałabym na wersję DVD niż poszła na dubbing Hobbita.
      Serio? Aragorna? Legolas też ma długie włosy i prócz uszu wygląda jak człowiek.
      Kilkanaście? Bogata jesteś, żeby tyle razy do kina chodzić.

      Usuń
    2. Hah nieeeeee :D nie chodzę do kina (nie pamiętam kiedy ostatnio byłam :( )
      na komputerze mam i jak nie ma nic ciekawego na YT to do obiadku sobie włączam.
      Nie wiem po prostu Bard bardziej mi podchodzi pod Aragorna niż Legolasa. Jak to się mówi - gusta i guściki :)

      Usuń
    3. Polecam pójść przynajmniej na ostatnią część do kina. To zupełnie inaczej wygląda niż takie oglądanie na małym ekranie. Aragorn zawsze stawał innych ponad swoje dobro. Niekoniecznie najbliższych. On dbał głównie o lud. A Bard martwi się raczej o swoje dzieci. Mi tam tych dwoje nie wydają się podobni.

      Usuń
  2. Radocha dla fandomu - Watson szedł walczyć z Sherlockiem w "Pustkowskiu Smauga" :D
    A tak na serio, ja jednak myślę, że pieniądze miały tu znaczenie i to spore. Ale nie mam tego za złe Jacksonowi. Halo! To praca tego gościa, oczywiste, że chce zarobić...
    Mnie się własnie Legolas bardziej podobał w "Hobbicie" aniżeli we "Władcy". Był bardziej książkowy, stanowczy.
    Zakończenie też mi odpowiadało - ciekawi. Ale tak sobie po nim myślę, że następna część to będzie jedna wielka bijatyka ;o
    A film bardzo mi się podobał. No i muzyka <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hyhy, ja tam nie lubię Sherlockowskiego fandomu. Robią z Watsona i Sherlocka gejów. No błagam, Watson i Sherli razem?
      Rozłożenie na trzy części? Okej. Ale on naprawdę przemyślał całą sprawę i kupę akcji (tzn. fabuły) władował w te filmy. Musieli naprawdę długo przy tym pracować, więc nie. Nie chodziło tylko o kasę. ;)
      No, a ja właśnie nie za bardzo przepadam za książkami Tolkiena. Wolę filmy Jacksona. I tamtejszego Legolasa.
      W sumie.. może być dużo walki, ale mam nadzieję, że reżyser nam przygotuje jeszcze jakieś niespodzianki. :)

      Usuń
    2. Idę się schować, bo... nawet Mycroft shippuje Johna i Sherlocka. I pani Hudson była pewna, że są parą xd Och, nie mówię, że tylko kasę. Co to to nie, zbyt szanuję Jacksona i to co robi z tolkienowskim światem. Ja kocham Tolkiena, ale czasem bywa... trudny ; )

      Usuń
    3. Pani Hudson była po prostu bardzo tolerancyjna. :D
      No, on wprost świetnie zobrazował to co było w książce (której kawałek jednak czytałam). Tak, trudny. Mnie wkurzyło trochę, kiedy zwracał się do czytelnika jak do małego dziecka..

      Usuń
    4. To chyba właśnie w "Hobbicie" tylko. Ale co się dziwić, "Hobbit" powstał jako książeczka dla dzieci.
      Pani Hudson czasami rozbraja :D

      Usuń
  3. Super film, a zakończenie moim zdaniem właśnie powoduje, że już się chce iść do kina na kolejną część :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie oglądałam nigdy Hobbita, ale mam nadzieję, że kiedyś nadrobię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak to możliwe? Przecież to trzeba zobaczyć! :)

      Usuń
  5. Jestem chyba trochę inna, ale Hobbita jeszcze nie widziałam :D Ale na pewno kiedyś obejrzę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, jesteś bardzo inna! xd Nie mam pojęcia, jak w ogóle można do tego dopuścić. :o Oglądałaś przynajmniej Władcę Pierścieni?

      Usuń
  6. Jak dla mnie 3 części to przesada, 2 spokojnie by wystarczyły, bo tak to nudne te filmy strasznie wychodzą. :( Legolas rzeczywiście schrzaniony... Wątek z Azogiem jest rewelacyjny! W książce nie był aż tak rozbudowany, więc byłam zaskoczona, gdy coś takiego zobaczyłam na ekranie. Mimo wszystko jednak "Hobbit..." nigdy nie dorówna ekranizacji WP. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja chyba sobie teraz nie potrafię tego wyobrazić. Film pewnie by trwał po trzy godziny + reklamy. A mnie już tyłek zdążył ścierpnąć na obu częściach. xD Bardzo się cieszyłam, że Legolas pojawi się w tym filmie, a jednak teraz nie wiem czy lepiej jakby go nie było, skoro go tak przedstawili. Wątek z Azogiem rzeczywiście jest super. Nigdy? Poczekajmy na trzecią część. :)

      Usuń
  7. Oglądałam, fajny film, jednak wolę książkę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książka miała w ogóle inny klimat. Jak dla mnie zbyt spokojny. Tutaj dużo bardziej serce drży o bezpieczeństwo ukochanych bohaterów (chociaż wiadomo, że niektórym na pewno nic się nie stanie). ;)

      Usuń
  8. I część filmu "Hobbita" bardzo mnie wynudziła, więc na II nie poszłam... i teraz żałuję:(

    OdpowiedzUsuń