piątek, 14 lutego 2014

Sherlock BBC - recenzja sezonu pierwszego

Tematem dzisiejszego wpisu będzie jeden z najchętniej oglądanych brytyjskich seriali świata. Wzbił się na szczyty popularności, pomimo nawet tego, że każdy sezon liczy sobie tylko po TRZY ponadgodzinne odcinki. O jakim serialu, więc mowa? Oczywiście o Sherlocku, emitowanego od 2010 roku przez stację BBC.

Na tym ślicznym obrazku u góry, możecie zobaczyć najpopularniejszego i jedynego detektywa doradczego, jaki chadzał po tej ziemi. Czy ten przystojniak grający na skrzypcach rzeczywiście odzwierciedla książkowy pierwowzór? I tak i nie. Przecież nie da się przewidzieć jaki w istocie byłby Sherlock w naszych czasach. Wątpię w tą możliwość by był "wysoko-funkcyjnym socjopatą" i szczerze mówiąc, mam to gdzieś. Postać grana przez Benedicta Cumberbatcha jest dużo bardziej dla mnie interesująca. Uwielbiam bohaterów z skomplikowanym wnętrzem, które wykorzystują swą inteligencję w każdym calu. A Sherlock tutaj właśnie taki jest. I czyni to go największym plusem serialu. To jak używa swojego mózgu, budzi mój podziw i zachwyt. Tok jego myślenia jest niesamowity, a jego nie do końca zamierzone poczucie humoru po prostu mnie rozbraja.
John Watson również różni się od swojego oryginału. Owszem, szanuje Sherlocka i podziwia jego inteligencję, lecz nie jest ślepym fanem. Cechuje go niski wzrost (nic dziwnego, że Martin zagrał Biblio, prawda?), ale serce ma mężne i uwielbia niebezpieczeństwo. Zwykłe życie go często nudzi, tak jak i Holmesa. Choć nie aż tak, żeby nie współczuć każdej ofierze morderstwa. Nie. John jest bardzo wrażliwy.

Jak już wcześniej wspomniałam sezon składa się z trzech odcinków. Właściwie czterech, jeśli liczyć niewyemitowany pilot serialu. Mimo, że dla niektórych półtorej godziny zdaje się być drogą przez mękę, którą muszą czasem wysiedzieć przed ekranem, dla mnie jest przyjemnością. W szczególności jeśli idzie o tak wspaniałe widowisko.

Pierwszy z odcinków nosi tytuł "Studium w różu" i opowiada o morerstwach-samobójstwach. Haczyk tkwi w tym, że ofiary same się zabijają, jednak nie z własnej woli. Tutaj też poznają się Sherlock z Watsonem. Pewnie zawsze Was ciekawiło jak to się wszystko zaczęło? Tutaj właśnie mamy możliwość sprawdzenia, jak relacje tych dwojga z początku mogły wyglądać. Początek sezonu jak dla mnie był najlepszy. Składał się w klarowną i dobrze zmontowaną, logiczną całość. Obfitował również w wiele zabawnych sytuacji i tekstów (w szczególności dokuczanie Andersonowi przez Sherlocka). Holmes oczywiście tak samo jak jego pierwowzór potrafi dostrzec każdy szczegół i odpowiednio zinterpretować. Bardzo podoba mi się pomysł. jaki twórcy zastosowali do ukazania tychże umiejętności. Z miejsca również byłam zaciekawiona osobą arcywroga naszego drogiego głównego bohatera. Co prawda tę postać wyobrażałam sobie nieco inaczej, jednak i to przedstawienie wydaje się nader ciekawe. Chociaż odcinek pierwszy jest dla mnie świetny, to chyba jednak wolę jego pierwotną wersję i to ją polecam wpierw obejrzeć.
Ahh te jego niebieskie oczy. :D

"Niewidomy bankier" czyli kolejny epizod, ukazuje już odrobinę niższy poziom. Kiedy go oglądałam, trochę się gubiłam. Fabuła często dzieliła się na różne, jakby niezwiązane ze sobą wątki. Na końcu niby oczywiście mamy wszystko wyjaśnione, jednak i tak pozostaje on dla mnie pomieszanym odcinkiem. Przynajmniej nadrobili to jakoś humorem. I oczywiście świetnymi osobami Sherlocka i Watsona.

Finał sezonu kończy się tytułem "Wielka gra". Ten epizod znowu bardziej mi się podobał. Wiele mini zagadek, a scena jak Sherlock się nudzi - po prostu kocham (też chcę się tak nudzić). Zaspojleruję Wam. Tutaj będzie więcej Moriaty'ego! Do którego mam jakieś mieszane uczucia.. Zauważyłam, że jego osoba ma wiele fanów. Czego nie do końca rozumiem. Okej byłby fajny, gdyby nie niektóre jego miny. Może mój stosunek do niego zmieni stanowisko w kolejnych odcinkach. Zakończenie sezonu trzyma w napięciu i już nie mogę się doczekać, aż znajdę chwilę, aby kontynuować oglądanie.

Muszę Was ostrzec jednak przed tym serialem. Po każdym z odcinków następuje Sherlock'owy, a nawet serialowy kac! Trochę dziwne to było, bo z tego co wiem wiele osób oglądało na szybkiego, jeden odcinek po drugim. Ja tak nie potrafię. Jeśli wiem, że coś jest dobre, a krótkie to nie mogę sobie odebrać przyjemności na czas późniejszy. Tak samo mam z książkami. Nie rozumiem ludzi, którzy czytają książkę w jeden dzień. To jak z jedzeniem. Wolicie się nachapać wszystkiego na raz i dobrze popić? Czy może wszystkiego powoli spróbować? Po pierwszym tylko boli brzuch i ma się ochotę człowiek zabić za to co zrobił, a przy drugim zdecydowanie starczy na dłużej i zdrowiej!

Co tu jeszcze opowiadać, po prostu polecam z całego serca. Serial bawi, serial ciekawi i powoduje automatyczną obsesję!

Ocena ocena: 9/10


15 komentarzy:

  1. Serial też bardzo mi się podoba, właśnie zaczęliśmy go wraz z narzeczonym oglądać :) 1,5 godziny zawsze mnie przeraża przed oglądaniem i zazwyczaj już ku końcowi zaczynam być znużona, ale można przymknąć na to oko :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wiesz, jak może 1,5 godziny cudowności przerażać? ^^ Ja Sherlockiem nigdy się nie nudzę, jego osoba jest zbyt ciekawa. :D

      Usuń
  2. Obejrzałam ostatnio wszystkie trzy sezony. Uwielbiam ten serial, a dalej jest jeszcze lepiej! Też kocham, gdy Sherlock się nudzi xd Podoba mi się właśnie serialowy John, bo ma więcej charakteru niż książkowy, stworzony jakby tylko z uwielbienia dla Holmesa. Podobnie jak Ty zupełnie nie rozumiem zachwytu nad Moriartym. Czym tu się zachwycać, skoro obok jest Sherlock? Naprawdę, Benedict w roli detektywa wypada rewelacyjnie : )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja na razie jeden i nie wiem kiedy wezmę się za kolejny, bo na razie nie chcę sobie zapeszać i zostawić na potem. Właśnie, Watson w książce był tylko obserwatorem, narratorem tych opowieści, ale tak naprawdę to i tak nigdy go nie było. Nie no, Moriaty nie wydaje mi się po prostu (przynajmniej na razie) tak epicki.

      Usuń
  3. Ale czasem po prostu nie można się oderwać od fascynującej książki/serialu i po prostu trzeba poznać całą historię jak najszybciej;) Nie wszyscy są cierpliwi i lubią dawkować sobie przyjemności;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja parę razy, tak sobie szybko kończyłam jakąś powieść/serial. I potem było mi głupio, bo jeszcze dobrze się nie nacieszyłam moimi ukochanymi postaciami, a już książka się skończyła. Dlatego nie rozumiem, jak można dobrowolnie tak szybko z tego rezygnować.

      Usuń
  4. Kocham ten serial wszystkie odcinki znam na pamieć ;D nie mogę się doczekać 4 sezonu a potem 5 :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ma być ich aż 5? Oooo, to wspaniale! :D Sherlocka i Watsona nigdy dość. :D

      Usuń
  5. Nominowałam cię do Liebster Blog Award, więcej tu: http://milosc-do-ksiazek.blogspot.com/2014/02/nominacje-nominacje.html

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie oglądałam nigdy, ale może nadrobię:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Sprzedam nowa trobę bawełnianą z serialu Sherlock. cena: 25 zł szczegóły na victoria237@wp.pl

    OdpowiedzUsuń
  8. Tak Ben w roli Sherlocka oraz Martin w roli Johna to po prostu majstersztyk :D Są cudowni ^^ A serial to mistrzostwo!Nigdy nie widziałam czegoś tak cudownego :D


    sherlock-polska.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Wspaniała recenzja i wspaniały serial. :)
    Zapraszam do mnie.
    i-am-sherlocked-sh.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń