Jak to jest żyć w dystopijnym świecie? Pewnie niektórych z Was bardzo interesuje jakby to było. Aria i Perry wiedzą. To ich rzeczywistość lub jak w przypadku Arii - wirtualność. Nie mieszkają znowu tak daleko od siebie. Za to ich światy różnią się od siebie diametralnie.
Dziewczyna żyje w kopule, pod ziemią. Wiedzie tam całkiem nienormalne życie spędzając swój czas w Sferach - czyli miejscach nieistniejących realnie, ale można znaleźć się tam za pomocą specjalnego Wizjera.
Perry zaś to Wykluczony. Jego życie nie jest usłane różami. Musi walczyć o przetrwanie i pożywienie. Na dodatek ciągłe spięcia z władczym bratem szkodzą jego relacji z ukochanym bratankiem.
Potencjalnie ta dwójka nie ma nic absolutnie ze sobą wspólnego. Kiedy się spotykają, mimo wzajemnej niechęci postanawiają sobie pomóc, bo każde z nich ma to czego drugie potrzebuje.
Przede wszystkim początek nie olśniewa, nie wciąga. Przez pierwsze sto stron trudno jest się wdrążyć w historię głównych bohaterów. Są podawane jakieś informacje dotyczące darów, technologii i innych zjawisk przyszłości, ale nie do końca one do mnie docierały. Jakby autorka doskonale wiedziała co chce przekazać, ale nie wiedziała jak to ma przedstawić. Pani Rossi z pewnością wykreowała ciekawy świat. Widać, że miała mnóstwo pomysłów na ten debiut i z początku trudno jej było to wszystko ogarnąć. Rozumiem to, w końcu nowicjuszom się to zdarza.
Nie byłabym sobą gdybym nie wspomniała o moim ulubionym wątku. Tak, jest tutaj kawałek romansu. Ale nie musicie się obawiać, że to takie love story w stylu Delirium. Uczucie jest, ale nie dominuje nad całą książką. I to mi się podoba. W sumie paradoksalnie najlepsze było dla mnie to napięcie między głównymi bohaterami, bo przecież wiadomo, że będą razem, ale niewiadomo w sumie kiedy. Jak ja lubię tą niepewność w takich książkach.
"Przez burze ognia" ma wiele wzlotów i upadków. Kiedy na początku nie mogłam się wciągnąć, to następne sto stron znowu jest akcja. Naprawdę wtedy możemy poczuć ten dreszcz emocji. A potem znowu zaczyna się sypać. Bohaterowie przełamują lody i spływa na nich sielanka wzruszających momentów. Dziwne.
Wracając jeszcze do gromady pomysłów jakie możemy znaleźć w tej historii. Widzę tu wiele zaporzyczeń z innych dzieł. Dary na pewno nie są dla nikogo nowością, tak samo mieszkanie pod ziemią czy w dziczy. Ale zauważyłam tu trochę większe podobieństwo do Wybrańców. Kto czytał obie książki może się ze mną zgodzi.
Bardzo natomiast podobał mi się realizm uczuć. Zwykle w książkach coś tam się wydarzy: na przykład umrze komuś przyjaciel. Niby jest mu smutno, ale nie powraca potem za bardzo wspomnieniami do przeszłości. Jakby nic się nie wydarzyło. A tutaj akurat każde z nich, wręcz na nowo przeżywa swoje straty i rzeczywiście nie może się odnaleźć w realiach świata. To bardzo urealnia postacie.
Ogólnie dzieło pani Rossi mi się podobało. Nawet bardzo. Chyba nawet trafi do grona moich ulubionych. Uwielbiam Arię, Perry'ego i przedewszystkim Roar'a!
W ogóle to jeden z niewielu przykładów książek, gdzie rzeczywiście tytuł jest adekwatny do treści, przynajmniej w polskim wydaniu. Bo po angielsku to chyba znaczy mniej więcej Wcale nie pod niebem.. Ale to też pasuje do treści (nie zdradzając szczegółów).
Książkę skończyłam czytać wczoraj w nocy, a wciąż jestem nią zmieszana. Nie spełniła za bardzo oczekiwań jakie miałam względem niej. Ale o dziwo wcale nie jest to wadą. Po prostu zaskoczyła mnie. Odrobinę się rozczuliłam, parę razy zaśmiałam, w środku książki byłam na maksa wciągnięta w historię tych młodych ludzi. A na koniec nawet udało autorce się mnie odrobinę zaskoczyć. Zakończenie nie wyjaśnia co będzie dalej i aż nakazuje, aby sięgnąć po kontynuację - co oczywiście zrobię! Książkę jak najbardziej polecam! :)
Ogólna ocena: 7/10
I na koniec podaję link do konkursu gdzie można u mnie wygrać właśnie "Przez burze ognia":
Cieszy mnie że ta seria jeszcze przede mną
OdpowiedzUsuńKsiążka jak najbardziej dla mnie :)
OdpowiedzUsuńzwiastun świetny, będę musiała się poważnie za nią rozejrzeć :)
Pozdrawiam,
Niko.
Mnie też początek szedł baaardzo opornie, potem już lepiej... W sumie uznałam książkę za udaną, choc kilka wad wypatrzyłam. Sięgnę po drugą część, żeby dac autorce szansę ;)
OdpowiedzUsuńKażda książka ma wady, ale myślę, że po prostu trzeba dać szanse autorce na rozkręcenie się. :)
UsuńJeszcze nie miałam okazji przeczytać lecz myślę, że nadrobię zaległości bardzo szybko!
OdpowiedzUsuńCiekawie napisana recenzja :)
W takim chętnie dowiem się opinii kiedy już przeczytasz.
UsuńOo dziękuję bardzo, to miłe. :)
Książkę polubiłam, mam nawet drugą część na półce, lecz jeszcze nie czytałam. A piosenkę również polubiłam słuchać :D
OdpowiedzUsuńZazdroszczę. Mnie zbiła autorka z tropu. Książka kończy się w połowie sceny. Nie wiadomo w ogóle kto tam za nią szedł, ale obawiam się, że wcale nie Perry..
UsuńCzekam na recenzję drugiego tomu u Ciebie na blogu. :)
Ostatnio wiele osób recenzuje tę książkę :) Na szczęście, w większości są to opinie pozytywne, więc cieszę się, że wypożyczyłam "Przez burze ognia" z biblioteki i chcę przeczytać ostatnią stronę jeszcze w 2013. Mam nadzieję, że w moim mniemaniu bohaterowie również okażą się tak dobrze wykreowani.
OdpowiedzUsuńWesołych Świąt! :)
izkalysa
Hmm ja widzę recenzje już od dawna. I rzeczywiście opinie są podzielone, ale ja jednak schylam się ku tym, którym się podobało. :)
UsuńTeż mam taką nadzieję i chętnie przeczytam recenzję.
Rzadko czytam dystopie. Sporo osób krytykuje tą książkę. Może jednak się skuszę i spróbuję szczęścia w konkursie :)
OdpowiedzUsuńPolecam, bo książka naprawdę warta uwagi i oczywiście zapraszam do konkursu! :)
UsuńTeż mi się podobała:)
OdpowiedzUsuńOstatnio coś dużo osób je recenzuje, a u mnie... Obie części stoją na półce i czekają na swoją kolej, oby równie mi się spodobały :)
OdpowiedzUsuńJa widzę co jakiś czas gdzieś recenzję tej książki. Nic dziwnego - popularna jest, po za tym jeszcze wyszedł dopiero co drugi tom. :)
UsuńBardzo miło wspominam. Ciekawa, choć do idealnej jej daleko. Jestem bardzo ciekawa kontynuacji. Pewnie niedługo po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuńW sumie szkoda. Gdyby autorka ją bardziej dopracowała mogłoby wyjść coś tysiąc razy lepszego. Mimo wszystko podobnie jak Ty jestem ciekawa dalszych losów Arii i Perry'ego. :)
Usuńczytałam, ale niezbyt mi się podobała. oceniłam chyba na 6.
OdpowiedzUsuńnatomiast nie bardzo rozumiem, dlaczego powiedziałaś "nie musicie się obawiać, to nie love story w stylu Delirium" - przecież Delirium jest już z założenia romansem, a umiejscowienie tego w przyszłości to tylko dodatek..
pozdrawiam
No bo o to chodziło. Że nie jest to książka gdzie dystopijny świat jest tylko otoczką dla kolejnego romansu jakim jest Delirium. :) A niektórzy widząc zwiastun bądź czytając opis mogą sobie tak pomyśleć - stąd to porównanie. Zresztą ja nie mam tak dobrych wspomnień z książką pani Oliver. ;)
UsuńPrzekonałaś mnie, mam chęć ją przeczytać :)
OdpowiedzUsuńTo miło. Jeśli przeczytasz - chętnie i ja przeczytam recenzję. :)
UsuńNie czytałam Wybrańców, więc nie widziałam zapożyczenia, książka ciekawa, bardzo mi sie spodobała, ale myślę, że trafiłam z jej czytaniem w dobry okres, po beznadziejnej ksiażce ta wydawała się jeszcze lepsza. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Nie czytałam, ogólnie nie przepadam za podobnymi historiami, których ostatnio bardzo dużo. Mam wrażenie, że ta książka nie do końca mi się spodoba. Mimo wszystko...mogę spróbować się z nią zapoznać;)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię dystopie, więc tę książkę chciałbym przeczytać. Mam nadzieję, że się nie rozczaruję.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńA mnie coś w tej powieści totalnie chwyciło i oczarowało, zaś jej bohaterowie (Perry, Aria i Roar) podbili moje serducho do tego stopnia, że dałam książce Rossi najwyższą ocenę, nie zważając na wady, które na pewno "Przez burze ognia" ma. :D Cieszę się, że i Tobie mimo wszystko przypadła do gustu. :)
UsuńMam zamiar niedługo zabrać się za tę książkę. Moje klimaty, więc na 100% mi się spodoba :)
OdpowiedzUsuń