Niewątpliwie miłość w życiu gra jedną z najważniejszych ról. Pierwsi ludzie, których kochamy i którzy uczą nas kochać to zazwyczaj rodzice. Co jeśli umierają oni w wypadku, kiedy my mamy zaledwie kilka lat? W naszych wspomnieniach pozostają jedynie dwie wysokie postacie, które niewiadomo dlaczego, ale były dla nas ważne. Na całe szczęście, nie zawsze jedynym ratunkiem jest sierociniec, bo zawsze jest inna rodzina gotowa się nami zająć - wtedy to ta rodzina staje się całym naszym światem. Tak wygląda jedno z ludzkich cierpień. Zdarza się też, że od dziecka nie mieliśmy niczego, po za miłością bliskich. Nie dane było jednak się nim w pełni cieszyć, z powodu braku pieniędzy i zagrożenia kolejną epidemią. Pod władzą republiki musieliśmy trząść się nad żywotem rodziców, dzieci i rodzeństwa. Dwa różne przypadki. Dwa odległe światy. Jednak wiele lat później, tym dwóm osobom z tych różnych światów, będzie "dane" się spotkać.
June i Day żyją w Republice. June dawno temu zmarli rodzice i teraz opiekuje się nią starszy brat, Metias. Żyją jednak w dostatku, ponieważ pochodzą z wysokiej klasy, a na dodatek Metias pracuje w wojsku. Natomiast chłopak znany jako Day, to "nieuchwytny przestępca" czyli po prostu jeden z tytułowych rebeliantów. On w przeciwieństwie do June, pochodzi z najniższych klas Republiki, oblał próbę i dlatego musi teraz żyć w ukryciu. Tych dwoje potencjalnie nie łączy nic. Ale kiedy Day włamuje się do szpitala, w którym Metias ma patrol, dochodzi do starcia tych dwojga. Ten drugi niestety umiera owego dnia. A June jest gotowa za wszelką cenę pomścić śmierć swego brata.
No więc tak. Z początku trzymałam się od tej serii z daleka. Były wielkie ochy i achy, a ja nie lubię wkraczać w ten przesadny zachwyt tłumu. Dlatego grzecznie poczekałam aż emocje opadły i zaczęłam się zastanawiać nad przeczytaniem owej książki. Los mi sprzyjał, bo empik akurat postawił przed mną "Rebelianta" w promocyjnej cenie. Zaryzykowałam. Czy spodobało mi się? Ciężkie pytanie i równie trudna odpowiedź.
Ogólnie rzecz biorąc, naprawdę spodobały mi się główne postacie. Jednocześnie silne i wrażliwe. Inteligencja również leżała w ich naturze. Pod tym względem nie mam żadnych zastrzeżeń. Również dość delikatnie zarysowany romans mi się spodobał. Nie wychodził na pierwszy plan, przez co było jeszcze lepiej. A świat (dystopia czy antyutopia? Nadal nie wiem co kierowało państwem republiki..) przedstawiony jes wprost świetny. Problem leży jednak w rozwoju wydarzeń. Jakże smutne dla mnie było domyślanie się zakończenia. A ja domyśliłam się chyba dosłownie wszystkiego. Wiedziałam kto będzie zły, a kto dobry. Wiedziałam co jest prawdą, a co nie. I tutaj historia Marie Lu naprawdę leży. Jestem bardzo tym zawiedziona. Liczyłam na akcję, na zaskoczenia, a dostałam figę z makiem.
Jednakże cała reszta, zrobiła na mnie wspaniałe wrażenie. Pojawia się nawet tutaj bardzo lubiany przez mnie czas teraźniejszy ("aluzjujcie" sobie myśli do Igrzysk śmierci, które ja przepraszam bardzo są zupełnie inną książką) i jestem w stanie wybaczyć autorce ten kategoryczny błąd. Zresztą stało się, dziś po raz kolejny los się do mnie uśmiechnął i kupiłam część drugą Legendy. Następnym razem po prostu postaram się zrobić rzecz niemożliwą i nie domyślać się zakończenia i choć trochę zdziwić intrygami wymyślonymi przez pani Lu. Mam nadzieję jednak, że autorka nabrała do tego czasu doświadczenia i obmyśliła ciekawszą i mniej przewidywalną fabułę.
Ogólna ocena: 6.5/10
Książka bierze udział w wyzwaniach:
1,9 cm
Jestem bardzo ciekawa tej serii
OdpowiedzUsuńRaczej nie czytam takich książek, ale może kiedyś spróbuję, bo to dosyć popularna seria.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię tą trylogię i powiem ci, że w drugiej części nie jest łatwo powiedzieć, kto jest dobry a kto zły. Zakończenie również jest zaskakujące. Przynajmniej jak dla mnie :D
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, bo Wybraniec tak niepewnie patrzy na mnie z półki, że się boję, co tam znajdę.. Mam nadzieję, że Twoje zapewnienia okażą się prawdą.
UsuńJa tak samo mam nadzieję dziewczyny, że warto sięgnąć po tę serię ;p. Ciągle gdzie nie pójdę do jakiegoś empiku czy księgarni, czy biblioteki tam spogląda na mnie z półki ta książki. Zawsze się opierałem, bo bałem się, że nie spełni moich oczekiwań, jak spełniły je Igrzyska Śmierci ;p. W sumie to wątpię, żeby Rebeliant kiedykolwiek wzniósł się na wyżyny Igrzysk ;D.
UsuńMiłego dnia Ci życzę :)!
Melon
Rebeliant i Igrzyska to zupełnie odrębne, inne książki. Jeśli cały czas będziesz porównywać tę serię z innymi to nic dziwnego, że ta druga traci na wartości, bo cały czas porównujesz z tym co ustanowiłeś na piedestale.
UsuńMnie jakoś mimo wszystko do niej nie za bardzo ciągnie.
OdpowiedzUsuń"Rebeliant" nie wstrząsnął, co prawda moim światem- mimo chęci nie mogę zaliczyć go do najlepszych antyutopii/dystopii z jakimi się w swym życiu zapoznałam- ale wspominam go dobrze (pomijając wątek miłosny, który w moich oczach wypadł sztucznie i infantylnie). Pomysły pani Lu, cała ta sprawa z Patriotami zaintrygowała mnie do tego stopnia, że nie mogę nie sięgnąć po "Wybrańca". :)
OdpowiedzUsuńTo dobra książka, chociaż fakt - zakończenia było łatwo się domyślić. Odgadnąć, kto jest dobry, a kto zły też nie było dla mnie problemem. Aczkolwiek w całej tej przewidywalności, były momenty, gdzie byłam serio zaskoczona i chyba za to tak naprawdę kocham tę książkę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
To mnie właśnie zadziwia w tej książce. Niby dobra, niby wszystko okej, ale posiada tak poważną przeszkodę do ideału. Zwykle bywa na odwrót.
UsuńMam tę książkę z postaci elektronicznej i nawet zaczęłam ją czytać, lecz jakoś nie chce mi się dalej z nią zaznajamiać.
OdpowiedzUsuńHm, a zazwyczaj główni bohaterowie wypadają najsłabiej. Muszę się zastanowić nad przeczytaniem tej powieści :)
OdpowiedzUsuńW sumie średnio mam na nią chęć ;)
OdpowiedzUsuń