niedziela, 11 maja 2014

Legenda. Wybraniec - Marie Lu


Wiecie jakie są minusy recenzji? Są one subiektywne (jeśli, ktoś mi napisze w komentarzu, że on pisze obiektywne recenzje - umarł w butach, jakby to powiedział Puszek) i czasami nijak nie pokrywają się z naszym zdaniem. Jakiś pseudoznawca nazwie coś arcydziełem, a dla mnie będzie to za przeproszeniem byle gówno. Gusta, guściki, rzadko kiedy można znaleźć identyczne poglądy dla naszych wśród całego motłochu świata. Czytając recenzje "Wybrańca" miałam nadzieje na olśnienie, że przebije nawet dobrego "Rebelianta". Pytanie tylko brzmi, czy jak zwykle miałam nadzieje ujrzeć latające świnie, czy może rzeczywiście moje zdanie pokrywa się z resztą wychwalaczy?  

Day i June nareszcie uwolnili się spod władz Republiki. Przynajmniej na razie. Dołączają do Patriotów i planują zamach na Elektora Primo. Lecz June zaczyna mieć wątpliwości. Elementem zasadzki jest zdobycie zaufania nowego Elektora, który jest bardzo skłonny uwierzyć słynnemu dziecku Republiki. Czy June oszuka Adena i zabije go? A może w głębi serca, jest wierna swemu krajowi i nie da go zniszczyć, nawet ukochanemu Danielowi?

Fabuła. Rzecz niezwykle dla mnie ważna. Nie wiem, czy ważniejsza od postaci, ale jeśli nawet te mnie wkurzają to dla czegoś co mnie zainteresuje, jestem w stanie cierpieć męki idiotyzmu bohaterów. Tutaj druga część Legendy rzeczywiście ma się na plus. Podoba mi się fakt tej szarej rzeczywistości. Że nie wszystko idzie po naszej myśli. Że autorka jest w stanie nas zaskoczyć. Nareszcie. Bo przecież w Rebeliancie, nie tylko domyśliłam się kto jest tym złym, to jeszcze fabuła była dla mnie bardzo jasna.

Nie do końca wiem, co mam sobie myśleć o głównych bohaterach. Obydwoje są geniuszami. I zachowują się niezwykle dojrzale. Zawsze uczciwi, uprzejmi i wiedzący jak się zachować. Żadnych porywów młodzieńczego buntu. Choć autorka napisała, że byli oni piętnastolatkami, ja przed oczami cały czas miałam przynajmniej o pięć lat starszych ludzi. Polubiłam ich, ale i tak byli dla mnie jakoś zbyt poprawni. Trochę bezuczuciowi. Nawet kiedy "wzbierał się w nich gniew" to ja miałam wrażenie, że to taki gniew, jakby na obiad mieli zjeść zupę fasolową, zamiast ulubionej pomidorówki.

Najgorsze to co spotkało mnie przy tej książce, to samo jej czytanie. Bardzo żałuję, że nie zdecydowałam się na wersję ebookową, bo moje oczy wręcz cierpiały. Narracja w tej trylogii jest obustronna, naprzemiennie jest prowadzona przez June i Day'a, co jest fajnym zabiegiem pisarskim. Ale jak Boga kocham, mam ochotę zrobić krzywdę człowiekowi, który wymyślił zmianę czcionek. Kiedy czytasz jakiś tekst to wiadome jest, że przyzwyczajasz wzrok do danej czcionki, a ciągłe przeskakiwanie w nich, powoduje wręcz ból oczu.

Mimo lepszego kunsztu pisarskiego, lepszej fabuły to mam dziwne poczucie, że pierwszy tom trylogii podobał mi się bardziej. Ta książka ma trochę dziwną konstrukcje. W trakcie czytania nachodziło mnie dziwne wrażenie, jakbyśmy sobie z postaciami skakali w czasie.
W "Wybrańcu" widoczne są trzy główne wydarzenia, które autorka prawdopodobnie wymyśliła już na samym początku. Niestety przejścia pomiędzy nimi wydawały się mi mało naturalne. Jakby autorka po prostu odhaczała kolejne punkty ich wędrówki.

Odpowiadając na wstęp, "Wybraniec" nie był dla mnie oświeceniem, nie posypały się gwiazdki z nieba. Była to ciekawa kontynuacja "Rebelianta", ale chyba nie należę do tego wielkiego grona, które uznało tę trylogię za wielką i ulubioną.

Ogólna ocena: 7/10

9 komentarzy:

  1. Planuję się zapoznać z tą serią :) Szkoda tylko, że ta czcionka była zmieniana, domyślam się, jak to denerwuje.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zamierzam zapoznać się z tą serią już niedługo c:

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam dwie części w wersji elektronicznej, lecz jeszcze się nie przełamałam by je przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  4. Cała seria przede mną - dwie części mam na półce, więc może w wakacje uda mi się nadrobić :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie gustuję raczej w takich pozycjach lecz skuszę się chyba. Ciekawie o niej napisałaś ;]

    OdpowiedzUsuń
  6. Serię przeczytałam i "Wybraniec" chyba najbardziej mi się podobał. Przede mną recenzja "Patrioty" i nie za bardzo wiem jak się za nią zabrać.

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytałam pierwszą część i jakieś wybitne to to mi się nie wydało, ale czytało się całkiem nieźle i szybko, mam nadzieję, że w "Wybrańcu" Marie Lu zaskoczy mnie jakoś bardziej, a Twoja recenzja tę nadzieję podtrzymuję.
    Też uważam, że June i Day mogliby mieć kilka lat więcej, żeby wypaść bardziej wiarygodnie. No i całkowicie zgadzam się z tym, że zmiana czcionki irytuje. Po co to? Nie traktujmy czytelnika jak głupka, on rozróżni, kto prowadzi narrację, serio.

    OdpowiedzUsuń
  8. Czytałam sporo o tej serii, ale nie interesuje mnie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Zastanawiałam się nad zakupem tej trylogii...
    Ale w końcu wybrałam Posępną litość.
    Może kiedys znajdę Rebelianta w bibliotece /marne szanse..
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń