piątek, 4 kwietnia 2014

Niezgodna - Veronica Roth


Jako młodzi ludzie często stoimy przed wyborami. Właściwie co nóż musimy podejmować decyzję: do jakiej szkoły pójdziemy, jaki zawód sobie wybierzemy, jakiej grupy ludzi się trzymamy.. Są one trudne. Przecież takie rzeczy wpływają na nasze dalsze życie. Nie wiadomo czy rzeczywiście będzie to wszystko wyglądać, tak jak sobie to wyobrażaliśmy. Przed takim dylematem stoi Beatrice. Musi wybrać między lojalnością wobec samej siebie, a rodziny. Dziewczyna ma 16 lat, żyje w państwie podzielonym na pięć frakcji: Altruizm, Prawość, Nieustraszoność, Erudycja i Serdeczność. Wkrótce nadchodzi dzień testów przynależności, który ma sprawdzić do którego odłamu należy Beatrice. Według zasad test powinien wykazać tylko jedną z cech. Wynik Tris (jak brzmi jej późniejsze imię) jednak nie jest jednoznaczny. Okazuje się bowiem, że pasuje nie to jednej frakcji, a trzech. Jest Niezgodna. Wstępując w szeregi Nieustraszonych musi ukrywać swoje dodatkowe zdolności.

Do tej książki zbierałam się wyjątkowo długo. Próbowałam ją złapać już od czasu wydania, czyli od dwóch lat. Niestety jak to ja, ciągle przed sobą miałam jakąś inną książkę. I dopiero teraz zmuszona premierą ekranizacji postanowiłam ją w końcu przeczytać. Nie było to coś czego do końca się spodziewałam.

Nie wstawię zdjęcia książki, ponieważ posiadam ją jedynie w wersji mobi, tak czytałam ją na moim ukochanym Kindlu. Przyznaję się, że od pierwszych stron mnie wciągnęła. Nie raczy nas może uroczą prozą, metaforą rodem z wierszy Mickiewicza, ale ten prosty w przekazie język wcale nie kaleczy oka, a wręcz odpręża. Książka ma jedynie 372 strony, więc szybko ją skończyłam. A bardzo szkoda, bo myślę, że autorka mogła bardziej rozbudować fabułę.

"Niezgodna" to przede wszystkim postacie. Różnorodność osobowości, które bardzo polubiłam. W szczególności moją sympatię wzbudzili Tris, Will i Uriah. Dla fanek Cztery, pewnie to będzie pewnie szok. To nie tak, że nie lubiłam go, ale jak dla mnie był za mało wrażliwy i czasami zbyt szczery.

Hasło promujące książkę, czyli "następca Igrzysk śmierci" trochę mnie uraziło. Ciągłe porównywanie książek do innych ma oczywiste zadanie zachęcania czytelników. Ale mnie to trochę odrzuca. Mimo tego nie miłego skojarzenie, starałam się jednak podejść na luzie do tej lektury. I nie zawiodłam się. Nie jest podobna do dzieła pani Collins, ale w swoim własnym stylu również zachwyca. Z ręką na sercu mogę ją polecić fanom antyutopii i dystopii.

Ogólna ocena: 7/10


Słowa wytłumaczenia: przepraszam Was za tak długą nieobecność, ale niestety na początku marca wysiadł mi komputer i nie miałam właściwie dostępu do internetu. Teraz w kwietniu obiecuję zaglądać regularnie na Wasze blogi i zorganizować konkurs, który obiecałam. ;)

16 komentarzy:

  1. jestem bardzo ciekawa tej ksiazki i filmu

    OdpowiedzUsuń
  2. Filmu wreszcie się doczekaliśmy, chcę go obejrzeć, ale na razie brak czasu na cokolwiek mi na to nie pozwala. A szkoda, bo chyba może być dobry.

    OdpowiedzUsuń
  3. Książka jest już na mojej półce, więc pewnie niedługo się za nią zabiorę ; )

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspaniała recenzja. Muszę po nią sięgnąć :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo. Książkę serdecznie polecam, bardzo ciekawa i warta uwagi.

      Usuń
  5. Mi książka szalenie się podobała. Masz rację co do tej różnorodności charakterów, choć akurat mi ta okrutna szczerość Czterego odpowiadała. Co więcej- mogę powiedzieć, że była fascynująca. Fajna recenzja, czekam na kolejne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taka szczerość bywa interesująca, ale trochę głupio, kiedy facet nie mówi Ci, że jesteś piękna. A tak właśnie postąpił Cztery. Dziękuję bardzo. ;)

      Usuń
  6. Mam mieszane uczucia, dużo osób krytykuje ją i twierdzi, że zbyt podobna do "Igrzysk Śmierci". Chociaż mnie kusiło, to jednak na razie nie przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam pojęcia, jakiego podobieństwa się dopatrzyli między tymi dwiema historiami, to dwie zupełnie inne książki. Ale wiadomo, że jak się na siłę szuka to się znajdzie.

      Usuń
  7. Też nie lubię takiego porównywania książek tym bardziej, że Igrzyska śmierci akurat mnie nie zachwyciły.

    OdpowiedzUsuń
  8. Film na pewno obejrzę, a książkę w niedługim czasie też przeczytam. Co do porównywań - też tego nie lubię. To niesprawiedliwe i uważam, że obie porównywane książki, czy filmy tracą na swojej wartości...

    OdpowiedzUsuń
  9. Książka raczej nie w moim stylu.. Ale cieszę się, że już jesteś :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Książka mi się w sumie podobała, ciekawa jestem finału trylogii. W poniedziałek wybieram się na ekranizację :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja niestety przez przypadek dowiedziałam się jednego z faktów finału. I myślę, że zakończenie, rzeczywiście może zaskoczyć. I trochę zasmucić. No, przynajmniej mnie.

      Usuń
  11. Wybieram się na film, ale wolę zacząć od książki - mam nadzieję, ze zdążę zanim "zejdzie" z ekranów

    OdpowiedzUsuń
  12. Z tą serią na pewno kiedyś się jeszcze zapoznam.

    OdpowiedzUsuń