czwartek, 17 kwietnia 2014

Grand Budapest Hotel



Hollywood i komedia. Przy takim wyrażeniu mamy różne skojarzenia. Niekiedy na myśl przychodzą głupkowate parodie znanych i kasowych filmów typu Poznaj Moich Spartan, czasem jest to wizja sławnego komika - Jima Carrey'ego z zieloną twarzą lub przewidywalne romanse o grubej, sarkastycznej kobiecie, która prowadzi dziennik i zakochuje się w sztywniaku poznanym na przyjęciu u rodziców.. Rzadko mamy okazję spotkać się z czymś oryginalnym.


O czym jest "Grand Budapest Hotel"? Jest on książkową historią opowiadaną przez pewnego pisarza, który z kolei usłyszał tę opowieść od właściciela tytułowego hotelu. Główni bohaterowie poznają się w pracy. Jeden jest konsjerżem hotelu, drugi zaś nowo przyjętym Lobby Boy'em.
Uwielbiam akcent Brytyjczyków, toteż kiedy dobrze nam znany Ralph Finnes (znany z twarzy TEGO, KTÓREGO IMIENIA NIE WOLNO WYMAWIAĆ) mówił swoje kwestie, byłam całkowicie wpatrzona w ekran. Epickie grzeczne formy, które za chwilę przechodziły w przekleństwa wywoływały u mnie śmiech. Bardzo spodobał mi się Tony Revolori w roli Zero. Zdziwiło mnie, że ten aktor ma niecałe 18 lat, kiedy na ekranie widziałam przynajmniej dwudziestolatka. Po za tym rozwalił mnie plakat, który kłóci się z filmografią Revolori'ego - z całą pewnością nie była to jego pierwsza rola.
Kiedy szłam do kina byłam trochę przybita. Miałam nadzieję namówić znajomych na Noe'go (jeszcze przeczytacie u mnie recenzję tego filmu! Nie odpuszczę sobie go!), a zamiast tego mieliśmy iść na jakąś zwariowaną komedię. Zaczęło się dziwnie. Później było jeszcze dziwniej. I świetnie! Uwielbiam takie filmy. Człowiek aż marzy o takim swobodnym podejściu do życia jak pan Gustave H. (Gustaw ejcz!). Połączenie ogromnej kultury, wyczucia mody (perfumy obowiązkowe!), dramaturgi emocji (pan Gustave potrafi sporo przekląć pod presją) i bycia wspaniałym przyjacielem.. po prostu uwielbiam grę Finnes'a!

W filmie pojawia się wiele innych gwiazd. Daje to dość dziwne zjawisko, bo przecież drugoplanowcy zawsze są nam nieznani! Najwyraźniej Wes Anderson ma słabość do znanych twarzy. W szczególności do Owena Wilsona i Billa Murray'a. Z moich genialnych umiejętności wyszukiwania informacji filmowych wynika, że obaj aktorzy współpracowali z nim już wiele razy. Swój epizod ma tu również Saorise Ronan, znana nam, molom książkowym, z roli Melanie/Wagabundy (Intruz). 

Jeśli macie ochotę na zabawny i inny film niż wszystkie to z polecam Wam serdecznie "Grand Budapest Hotel"!

Ogólna ocena: 9/10

ZWIASTUN:


3 komentarze:

  1. Oj tak, mam na liście do obejrzenia ten film :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nabrałam ochoty na ten film od razu, kiedy ujrzałam zwiastun. Zachęcają mnie także pozytywne opinie. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Widziałam zwiastun, muszę obejrzeć, bo mnie zaciekawił.

    OdpowiedzUsuń