wtorek, 31 grudnia 2013

"Love story"


Miłość to dla niektórych wszystko. To coś co czyni ich silniejszymi, to coś dla czego żyją i chcą być lepszymi ludźmi. Miłość objawia się różnie. Jest nią miłość matki i ojca do dziecka, jest nią miłość do siostry lub brata, do rodziców, do babci i dziadka - one wszystkie są rodzajami miłości bezwarunkowej, gdzie kogoś kochamy od razu i bez względu na błędy jakie te osoby popełnią. A co z miłością, której sami się uczymy? Z miłością do drugiej osoby? I w ogóle skąd mamy wiedzieć, że to miłość, a nie tylko zauroczenie powiązane z pożądaniem? A jeśli zdarzy się tak, że z powodu rozwoju wypadków splecie się Twój los z czyimś losem? Wiadomo, że trudne sytuacje łączą ludzi. W mniej więcej takiej sytuacji znajduje się Erin i Hunter. Żywią do siebie mieszane uczucia i nie wiedzą co mają z tym począć. Jak dalej mają przebywać w swoim towarzystwie po tym wszystkim co miało miejsce, a dopiero co być miłym dla siebie?

Zapewne wszyscy pamiętamy ten moment, kiedy książki znów zaczęły się liczyć dla szerszej publiczności. Miało to miejsce dokładnie 5 lat temu. Za sprawą bestsellerowej Sagi Zmierzch nastała era paranormal romance. Era ta ciągła się i poniekąd ciągnie nadal. Niby już wszystkim się znudziły romanse, ale dobrze wiemy, że i tak lubimy je czytać. I tutaj na scenę wchodzą młodzieżówki lub ostatnio popularyzowane określenie Young-adult fiction. Książki te skrótowo nazywane są YA i opierają się na historiach pisanych dla nastoletnich czytelników w wieku od 14-21 lat. Mówiąc w skrócie: sama śmietanka dla kogoś z moim gustem czytelniczym. Ale wróćmy do obiektu dzisiejszej recenzji o jakże oryginalnej nazwie czyli "Love story".

Erin to taki dziwny typ bohaterki z którą możemy się utożsamić. Niby głupia, bo ciągle robi widły z igły, ale uczucie robi swoje. Niejednokrotnie więc chciało mi się śmiać z gapowatości tej młodej dziewczyny. Naprzemiennie stara się zbliżyć do Huntera, by za chwilę odpłacić mu się pięknym za nadobne. Opinię o jej mądrości ratowało to, że chciała zostać pisarką.
 Hunter natomiast to bożyszcze nastolatek. Niegdyś będąc w liceum był wyśmiewany z powodu pracy jakiej wykonuje jego ojciec, w szczególności, że miało to związek z szkolną koleżanką - Erin. Teraz to wysoki, seksowny, umięśniony, niebieskooki młody bóg z blond czupryną. A i bym zapomniała! Posiada bliznę. Czyli już w ogóle wszystkie dziewczyny ze studiów są gotowe z nim pójść w tango. Jedyne co według mnie nie było w nim "idealne" to imię. Jakby pani Echols starała się od razu nadać skojarzenie, że to on tutaj ma władzę i siłę. Że to on ma władzę nad Erin.
Po za głównymi bohaterami otwiera się przed nami wachlarz różnych osobowości i narodowości. Niestety autorka nie nadała im wielu cech. Byli to raczej albo wredni albo bardzo mili ludzie.

Nie zamierzam opuszać tego faktu. "Love story" jest przewidywalne. Może nie da się domyślić absolutnie wszystkiego, ale szybko można się zorientować, co za chwilę się wydarzy. Pod tym względem jestem dość mocno zawiedziona. Lubię czasem zgadnąć co za chwilę ma się wydarzyć, ale wolę jednak kiedy autor mnie zaskakuje. No bo błagam, jeśli ja wiem, że on ją za chwilę pocałuje, to co w tym romantycznego?
Niestety mimo tylu niedogodności książka ta zdobyła moje względy. Co prawda ten główny wątek jest mocno przerysowany, ale ciekawą odmianą są opowiadania pisane na zajęcia z pisania kreatywnego. Bo mamy okazję przeczytać je sami. I nawet zawierają w sobie błędy, które nawet ja byłam w stanie zauważyć. Na dodatek pokochałam wszystkie poboczne historie. Były naprawdę interesujące i przedstawiały różne sytuacje rodzinne. Ciekawe czy jeśli Erin oraz Hunter inspirowali się w swoich opowiadaniach prawdziwym życiem być może jest to też jakaś wiadomość od autorki?
 
Na koniec chciałabym skomentować okładkę. Ci którzy czytali wiedzą jak wyglądają główni bohaterowie. Prawdopodobnie więc zrozumiecie moje ubolewanie nad zupełnie innym wyglądem tych z okładki. Przynajmniej nie kłamie tutaj napis promocyjny "nieprawdopodobnie urocza opowieść o miłości" - książkę przeczytałam w jeden dzień i prawie co chwilę na mej twarzy pojawiał się banan, a jeśli nie to były to momenty, gdzie śmiałam się jak głupia, a moja mama pytała się z czego się znowu tak śmieję.

Ogólna ocena: 5/10

Okej, a więc po raz kolejny nadszedł ten dzień. Już wiecie, co mam na myśli, prawda? To dzisiejszego dnia kończy się rok 2013! Niestety nie mam pewności czy będę mogła zamieścić życzenia o północy, dlatego wolę je Wam złożyć już teraz:

Życzę Wam, aby wszystkie (nawet te najgłupsze i najdziwniejsze) noworoczne postanowienia się spełniły.
Aby ten nowy rok był jakimś nowym początkiem, aby by lepszy pod względem czytelniczym jak i lepszy dla Waszego prywatnego życia. Prawdopodobnie niektórym nie wydaje się, żeby mógłby być lepszy od ówczesnego, ale ja mówię Wam - nic nie jest niemożliwe. :)
Mam nadzieję, że spędzicie ten ostatni dzień w gronie najbliższych Wam osób i będziecie świetnie się bawić!
Szczęśliwego Nowego Roku! :*

17 komentarzy:

  1. Książki nie czytałam..Za życzenia dziękuję i Tobie życzę wszystkiego najwspanialszego w nowym roku, szczególnie zdrowia, bo ono jest najważniejsze!:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Niekoniecznie najważniejsze, ale na pewno bardzo ważne. :)

      Usuń
  2. Bardzo chciałam przeczytać tę książkę i wydawało mi się, że może ona okazać się podobna do "Tak blisko", które ja osobiście uwielbiam. Po Twojej recenzji już nie jestem taka pewna chociaż chyba mimo wszystko poznam losy Erin i Hunter'a.
    Wszystkiego dobrego w Nowym roku! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaczęłam czytać "Tak blisko". Wiesz.. pod pewnym względem jest. Na pewno nie jest tak standardowe buzi i trzymamy się za rączkę, ale nie ma takich scen jak na przykład kiedy tańczyli sobie na tej dyskotece.
      Dziękuję i nawzajem! :)

      Usuń
  3. Myślałam, że jest lepsza, a nie przeciętna.
    Szczęśliwego Nowego Roku!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może odrobinę bardziej niż przeciętna.. Ale mi jednak czegoś brakowało w tej książce.
      Dziękuję i Tobie również. :)

      Usuń
  4. Tobie również życzę w Nowy Rok jak najwięcej uśmiechu i niezapomnianych chwil! Oby był on lepszy niż teraźniejszy 2013. No i oczywiście więcej książek do czytania.

    A co do książki... Nie skusiła mnie zbytnio. Chyba jednak spasuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uśmiech i niezapomniane chwile.. przydałyby się! ^^ Dziękuję. :)

      Usuń
  5. Wszystkiego dobrego w Nowym Roku a co do książki to podziękuję, bo raczej takich nie czytam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Osobiście polubiłam czytać książki Echols, ta także jest już za mną.
    Szczęśliwego 2014!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja dopiero teraz zapoznałam się z tą pisarką. Książka mi się podobała, więc pewnie jeszcze po coś sięgnę tej autorki. :)
      Nawzajem! :)

      Usuń
  7. Również najlepszego w 2014! Tej książki od tej autorki jeszcze nie czytałam, ale znam parę innych. Choć całość historii mi się zwykle podoba, to co do bohaterów miewam często mieszane uczucia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Widziałam w Twoim podsumowaniu. Chyba "Dziewczyna, która chciała zbyt wiele" prawda? Spróbuję ją przeczytać w najbliższym czasie. :)

      Usuń
  8. Lubię takie lekkie książki o miłości. Jak zobaczę to sie na nią skuszę :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie czytuję romansów, bardziej paranormal romance, jakoś bardziej mnie to ciekawi. ;) Moja koleżanka dostała na mikołajki książkę z podobną okładką, już ja zamówiłam, wiec może mi sie spodoba. ;) A ta z ciekawości też pewnie kiedyś przeczytam, lekka, łatwa i przyjemna, taka musi być. :)

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też jakoś wolę paranormal romance, ale takie zwykłe młodzieżówki są fajną odskocznią na jeden dzień. Szczególnie kiedy ostatnio znowu czytało się PR z niższej półki. ;)

      Usuń
  10. Moim zdaniem ksiazka bardzo przyjemna i osobiscie ocenilam ja znacznie wyzej. Ale kazdy ma swoje zdanie. :D Pozdrawiam!

    http://po-uszy-w-ksiazkach.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń