Żyjemy w świecie, którym żądzą kłamstwa. Smutne, ale prawdziwe. Mówi to nawet geniusz medycyny telewizyjnej, Dr House. A one prędzej, czy później wyjdą na jaw. Oczywiście, gorzej kiedy będzie to później. Szesnastoletnia Allie musi się teraz zmagać z wieloma kłamstwami. Od kiedy uczy się w Cimmerii, nic nie jest jasne. Zamiast naprostowywać, wszystko się komplikuje. W dodatku w murach Akademii ciągle funkcjonuje morderca. Oczywiście, nastolatka chce jak najszybciej go zdemaskować. Nie uda jej się dokonać tego samej, czyli znowu będzie musiała komuś zaufać. Tylko co zrobić, jeśli wokół Ciebie wszyscy kłamią?
To już moje trzecie spotkanie z przygodami Allie Sherdian. Tym razem dziewczyna będzie musiała dowiedzieć się kto jest szpiegiem Nathaniela. Co nie jest proste, jeśli szuka się go wśród dwusetnej grupie ludzi. Co więc zrobić, aby go złapać? Założyć grupę wsparcia. Dobrze, to był żart. Tak naprawdę, dziewczyna postanawia zebrać paczkę przyjaciół, żeby mogli razem poszukać zdrajcy. Z początku nie mają absolutnie niczego. Wkrótce jednak Allie jest świadkiem bardzo dziwnego zajścia. I to z uczestnictwem osoby, której ufali wszyscy. Czy to ona jest szpiegiem? Każdemu trudno jest uwierzyć, że akurat ta osoba mogłaby dopuścić się zabójstwa. Skoro nie ona, to kto? I tutaj zaczyna się dochodzenie.
Chciałabym powiedzieć, że wszystko przy tej lekturze szło po mojej myśli. Bardzo. Jednak niestety nie mogę tego powiedzieć. Miałam nadzieję, że czytając "Zagrożonych" otrzymam jakąś odpowiedź. Na jakiekolwiek pytanie. Niestety tak się nie stało. Autorka wprowadza coraz więcej zamieszania i ani myśli wyjawić choć rąbka tajemnicy. Pytanie: czy to ma na celu ukazać jak życie może być skomplikowane, czy może brak pomysłu na ciekawe rozwiązanie? Mam nadzieję, że to pierwsze.
Wielkim plusem książki jest jej realność. Ostatnio jesteśmy bombardowani tematyką fantastyki. To co zostało w tej książce opisane, mogłoby się wydarzyć naprawdę. A może rzeczywiście jesteśmy wszyscy kontrolowani przez jakąś tajną organizację?
Wielkim plusem książki jest jej realność. Ostatnio jesteśmy bombardowani tematyką fantastyki. To co zostało w tej książce opisane, mogłoby się wydarzyć naprawdę. A może rzeczywiście jesteśmy wszyscy kontrolowani przez jakąś tajną organizację?
Kiedy wracam myślami do postaci, w głowie mi się nie mieści co z niektórymi narobiła pani Daugherty. Miałam wrażenie, że postaci w tej części nie były już tak wyraziste jak
przedtem. Być może miało to symbolizować stratę, jaką przeżyli. Co
wydaje się (chyba) być dobrym zabiegiem. Allie nie może pozbierać się po śmierci Jo. Na dodatek wciąż jej serce ciągle jest rozdarte pomiędzy Carterem, a Sylvainem. Przynajmniej powróciła do swej buntowniczej natury. Chociaż ja uważam, że po prostu dziewczyna tak właśnie radzi sobie ze stratą. Ale, nie mówię, że była wkurzająca. Czasami po prostu robiła coś co mnie irytowało, ale i tak ją lubiłam.
Carter natomiast ponownie zyskał moją sympatię, chociaż nie do końca. Był zdecydowanie za mało.. Carter'owaty. I to jego porozumienie z osobą, której wcześniej tak nie znosił. Nie wiedziałam, czy mam się śmiać, czy płakać. Na pewno było to odrobinę dziwaczne. Za to Sylvain w moim mniemaniu to wciąż gość, któremu nie do końca można zaufać. Wciąż jestem na niego zła za to jak postąpił na letnim balu. Nie wiem, jak Allie była w stanie mu tak szybko przebaczyć, nie mówiąc czymś więcej. Prawdziwym ratunkiem była oczywiście Zoe. Promyk nadziei, który wprowadza jakiś świeży powiew, wśród reszty bohaterów. Nie rozumiem tylko, dlaczego autorka ciągle i na siłę robi z trzynastolatki siedmiolatkę. Zoe jest bardzo inteligentną dziewczyną, a mimo tego Allie ciągle określa ją mianem dziecka. Tak jakby nie można było powierzyć jej żadnej tajemnicy, bo nie zrozumie. Bo byłoby to zbyt dużym obciążeniem psychicznym. Widać autorka musiała już dawno zapomnieć, jak to jest być młodą i że nastolatki wcale nie są takie głupie, za jakie mają je dorośli.
Mimo wszystko książka zdobyła moją sympatię. To bardzo zabawne, ale kiedy już sobie ponarzekam, co mi się nie podobało, stwierdzam, że historia przedstawiona jest bardzo dobra. "Zagrożeni" są bardzo burzliwym tomem. Dzieje się dużo, wszyscy miotają się w strachu przed Nathanielem i szpiegiem. W książce możemy również dowiedzieć się odrobinę więcej o organizacji, którą częścią jest Akademia i Nocna Szkoła. To wszystko łączy się w dobry efekt. W dalszym ciągu najbardziej lubię część pierwszą, ale "Zagrożeni" i tak przewyższają część drugą.
Ogólna ocena: 7.5/10
Wybrani|Dziedzictwo|Zagrożeni
Książka przeczytana w ramach wyzwań:
2,6 cm
Zwiastun
Najpierw muszę drugą część przeczytać, ale pierwsza była niezła :)
OdpowiedzUsuńMuszę się zabrać za pierwszą część ; )
OdpowiedzUsuńPrzede mną dopiero pierwsza część. Bardzo ciekawa recenzja ;)
OdpowiedzUsuńnajpierw muszę przeczytać Dziedzictwo i muszę się z tym śpieszyć, bo chyba dostanę Zagrożonych do recenzji. myślę że oba tomy mi się spodobają :)
OdpowiedzUsuńMam w planach całą serię.
OdpowiedzUsuńMnie jakoś nie pociągają te książki...
OdpowiedzUsuńSiostra bardzo lubi tą serię:)
OdpowiedzUsuńNie zamartwiaj mnie bo ja na własność mam właśnie drugą część :D w pierwszej się zakochałam, trzeciej i drugiej nie czytałam, mam nadzieję, że życie uczuciowe Allie się ustabilizuje - biorąc pod uwagę jedynie 1 część - w kierunku Cartera :D
OdpowiedzUsuńDruga część jest okej, po prostu straciła odrobinę na poziomie. Na razie z tą stabilizacją chyba poczekamy, jak znam życie i książki, autorka pewnie będzie trzymać nas w szachu do ostatniego tomu.
UsuńJestem świeżo po lekturze i muszę powiedzieć, że "Zagrożeni" dużo bardziej mnie usatysfakcjonowali niż "Dziedzictwo" :D Co do Zoe to jakoś nie odczuła, żeby autorka robiła z niej siedmiolatkę. Jednak to odczucie może mieć związek z zespołem Aspergera, z którym dziewczynka podobno się urodziła.
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja. :) Mi "Zagrożeni" spodobali się najbardziej z całej serii. Ten klimat i zmniejszenie natężenia uwagi na romans... ;)
OdpowiedzUsuń