Prawdopodobnie jestem jedną z tysięcy. Jedną z miliardów jęczących i piszczących wariatek na hasło "Gra o tron." I bardzo dobrze mi z tym, bo jest o co piszczeć. Wy możecie mdleć na widok Justina Timberlake'a to ja mogę na widok nowej okładki "Uczty dla wron"!
Wczoraj wieczorem wchodzę sobie na fejsbukowe aktualności. "Z kamerą wśród książek" udostępnił wpis, który bardzo poprawił mi dzień, ponieważ trochę przegapiłam tę informację (a jeszcze ponad tydzień temu sprawdzałam czy nie ma tej nowej okładki - "ej no, przecież powinna być, bo będzie kolejny sezon serialu!").. Bardzo długo czekałam na te nowe okładki, ponieważ pozostałe posiadam właśnie w wersji serialowej (mówcie co chcecie, staromodne ilustracje nie przekonują mnie). A oto i one:
Okładka z Tyrionem? Nie może być! A jednak może. :) U nas ten tom został podzielony na dwie części, chociaż nie ma czegoś takiego w oryginale. Widocznie pomysł podzielenia kolejnych tomów, tak jak i Nawałnicy mieczy, która musiała być podzielona ze względu na grubość spodobał się wydawnictwu. Dla mnie to nawet lepiej. Może nie kasowo, bo dużo te książki kosztują i każdy wie o co chodzi. Lecz "Starcie królów" jest ciężką cegiełką, którą nie można wszędzie zabrać i wtedy trzeba się posłużyć ukochanym Kindlem. Minusem oprócz wydanej dużej ilości kasy (którą, bądź co bądź, warto) to, że mamy przez to tak naprawdę tylko jedną okładkę, co już już trochę przeszkadza. Ale to Tyrion - więc możemy odpuścić tę niedogodność. <3
Jak Wam się podoba nowa okładka? Kupujecie ją w takiej wersji czy wolicie te stare?
Ładna okładka, ale ja jeszcze nie poznałam wersji książkowej, ani serialowej :Gry o tron :(
OdpowiedzUsuńNaprawdę? W takim razie polecam to zmienić. Serial jest dobry, ale naprawdę książka jest dużo lepsza, Martin wykreował wspaniały świat.
UsuńJa Starcie królów wczoraj skończyłam i tachałam ze sobą przez ostatni dwa tygodnie codziennie wszędzie ;)
OdpowiedzUsuńCo do kładek nawiązujących do serialu... cóż, wolę oryginalne i przy nich pozostanę. No i nie mogę doczekać się serialu.
Ojej. Ja bym tak nie dała rady. Ręce zaczynają boleć, jak za długo się ją trzyma. Dlatego cieszę się, że ktoś wymyślił czytniki ebooków.
UsuńUczta dla wron oryginalna mi się specjalnie nie podoba. Chociaż Nawałnica mieczy nie jest zła (dwie okładki - jeden obrazek, fajny pomysł).
Cudna , ja mam zboczenie na punkcie filmowych :)
OdpowiedzUsuńJa zwykle wolę okładki oryginalne (np. Zmierzch, Gwiazd naszych wina itp.), ale w przypadku Sagi Pieśni Lodu i Ognia - wygrywają serialowe.
UsuńKsiążka bez Tyriona z Tyrionem na okładce :) Oba tomy "Nawałnicy.." miały inne okładki, dlatego tutaj też mogli dać coś innego na "Sieć Spisków", ale trudno. I tak są lepsze od poprzednich.
OdpowiedzUsuńAno rzeczywiście nie jest POV w Uczcie dla wron. Hah. Ciekawe. Ale jest to plakat sezonu piątego serialu, a tam wydarzenia są prowadzone chronologicznie. :)
UsuńZ "Nawałnicą" było natomiast tak, że już w oryginale zostały podzielone na dwie części, więc sezon trzeci opisywał trzecią książkę, natomiast sezon czwarty czwartą. W USA "Uczta dla wron" funkcjonuje jako jedna książka.
Kocham GOT, kocham! <3
OdpowiedzUsuńNa razie mam na swojej półce tylko dwa pierwsze tomy, jednak chcę to zmienić. Okładki są cudowne i zdecydowanie wolę te serialowe. Serial oczywiście oglądam, śledzę i od wakacji odliczałam dni do początku 5 sezonu.
Pozdrawiam! :)
Okładka ładna, chociaż faktycznie szkoda, że wykorzystano taką samą do obu części "Uczty dla wron". Kurczę, muszę w końcu zabrać się za nadrabianie tych tomisk- jak na razie dopiero trzy za mną. ;)
OdpowiedzUsuńP.S. Cieszę się bardzo, że przekonałam Cię jednak do "Diabelskich Maszyn". :) A czytałaś już drugi i trzeci tom? Boziu, jakie emocje mi towarzyszyły przy ich lekturze- czytałam je ze ściśniętym gardłem i serduchem, zwłaszcza "Mechaniczną księżniczkę".
:)
Okładka bardzo mi się podoba :) Przymierzam się do zakupienia całej sagi ( no może nie wszystkie książki od razu ).
OdpowiedzUsuń