piątek, 17 czerwca 2016
Piekło Pocztowe - Terry Pratchett
Moje pierwsze spotkanie ze Światem Dysku nie było udane. Drugie też nie. W sumie drugie było takie jak pierwsze, bo dwa razy próbowałam przeczytać rozpoczynający cały cykl Kolor Magii. Musiało chyba dojść do tego, że pisarz stał się legendą. Właściwie był nią już za życia i bardzo się cieszę, że czasem robię wyjątek i słucham innych ludzi, którzy bardzo sobie chwalili jego twórczość.
Po "Piekło pocztowe" sięgnęłam chyba dlatego, że widziałam wcześniej film. Było to jednak tak dawno temu, że pamiętałam tylko tyle, że przyjemnie się oglądało. Moja koleżanka należy również do wielkich fanów Pratchetta, więc nie było problemu, mogłam sobie od niej pożyczyć tę książkę.
Albert Spangler to oszust. Oszust, który ponosi karę za swoje winy i zostaje powieszony. Tak przynajmniej myśli cała społeczność Ankh-Morpork. I mają rację: Albert nie żyje, ponieważ nigdy nie istniał. Pod tym pseudonimem chował się Moist von Lipwig, który to całe życie spędził na oszukiwaniu, kradzieży i kłamstwach. Jest w tym świetny i cieszy go to co robi.
Z powodu jednego tyrana zostaje zmuszony do pracy na upadłej poczcie.
Wszystko to brzmi jak komedia pomyłek. Właściwie nią jest, Piekło Pocztowe to pełna wyobraźni i humoru książka. Choć nawet tu zdarzył się moment grozy. Gołębiej grozy if you know what I mean.
Nie byłam aż tak zdumiona, bo coś mi świtało z fabuły filmu, jednak proste i absurdalne żarty przemówiły do mnie. Pojawiał się też ulubiony czarny humor. Choć nie jestem pewna, czy bycie takim lekkoduchem jak Moist sprawdziłoby się w prawdziwym życiu, ale jako bohater książkowy wzbudza dużą sympatię.
Polecam każdemu, kto chce przeczytać coś innego. Dużo komedii, trochę fantastyki i więcej elementów, które sprawiają, że chcemy poznać zakończenie historii!
Etykiety:
7/10,
Proszyński i S-ka,
Świat Dysku,
Terry Pratchett
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Uwielbiam tę książkę. Uwielbiam ten humor. Uwielbiam Moista. Kurczę, ja w ogóle uwielbiam Świat Dysku i Pratchetta! Ale Kolor magii na pierwszy rzut nie jest dobry, mimo że chronologicznie jest pierwszy. Ja od niego zaczęłam i spodobało mi się, ale gdy sięgnęłam drugi raz, to jednak czułam nieco niższy poziom. Według mnie jeśli zaczynać, to zdecydowanie od Morta - spróbuj, bo naprawdę cudowny! ;)
OdpowiedzUsuń