Dystopia, antyutopia.. Kolejny gatunek, którego w ostatnich latach mamy przesyt. Ciekawe, bo mam wrażenie, że moda na pisanie młodzieżówek rozpoczęła się po premierze Zmierzchu. Znaczy po premierze filmu. Zupełnie, jak siedem lat wcześniej osiągnął to Potter, czytanie znowu weszło do mody.
Nie żeby mi to przeszkadzało. Dzięki temu jest co czytać, jednak wydawnictwa biją się czasem w kolejnych nowościach wydając co popadnie. Wóz albo przewóz. Do której to kategorii zalicza się Plaga Samobójców?
Przed rozpoczęciem lektury nie czytałam żadnych recenzji. Byłam jeszcze niedawno zupełnie odcięta od książek, które mnie interesowały. Czasem tylko zdarzyło mi się (okej, przy każdej możliwej okazji), wejść do księgarni i podpatrzeć nowości wydawnicze. Pewnego dnia mój wzrok przykuła ta biała okładka. Z tytułem, który nie wiem czy określić jako banalny, czy może jednak wymowny i określający tematykę utworu (wybaczcie, jeszcze nie otrząsnęłam się z nawyku nazywania dramatu, powieści i wiersza UTWOREM. Właśnie, jeśli macie za rok maturę, polecam się zacząć przyzwyczajać, niejednokrotnie uratuje Wam to tyłek). W każdym razie, przeczytałam opis i stwierdziłam, że może to coś nowego.
Po części Plaga jest czymś nowym. Mamy miłość, mamy nastolatków-buntowników, mamy system. W sumie jak większość dystopii skupia się na emocjonalnych odczuciach zagubionej jednostki. Solane miała dobre życie. Kochającego brata, normalnych, czepiających się wszystkiego rodziców i obiekt westchnień. Niestety do jej życia zawitała epidemia. Bardzo dziwna epidemia, która zmusza młodych ludzi do popełniania samobójstw. System jednak zawsze znajdzie rozwiązanie! Jest nim Program, który doszukuje się u wszystkich najmniejszych choćby oznak depresji, smutku czy złości.
Co oczywiście, jeszcze bardziej frustruje i zmusza do chowania złych emocji wewnątrz siebie.
Brat Solane niedawno popełnił samobójstwo. Był on również najlepszym przyjacielem chłopaka Solane, James'a. Obydwoje nie mogą poradzić sobie ze stratą, choć próbują przetrwać ze względu na siebie, nie są jednak maszynami. Bo jak mówi okładka: "Bo wraz ze śmiercią kolejnego przyjaciela dopada ich depresja. A później Program.".
Podsumowując, część pierwsza Programu jest niezła. Jej atutem nie jest fabuła, bo ma dużo przewidywalności w sobie. Jej atutem są uczucia głównych bohaterów i to na niej się skupiamy. Przypomina mi to po części Dotyk Julii (RECENZJA), gdzie w pierwszym tomie również autorka skupiła się głównie na myślach i odczuciach bohaterki.
Książka ma dość smutny klimat, ponieważ porusza temat utraty bliskich, jednak nie martwcie się, nie brakuje w niej również żartów (głównie żartów James'a, który dosłownie powala swoim urokiem osobistym)!
Zamierzacie przeczytać tę książkę? Może już to zrobiliście i jesteście już również po tomie drugim? Warto sięgnąć po kolejną część? ;)
Książka ma dość smutny klimat, ponieważ porusza temat utraty bliskich, jednak nie martwcie się, nie brakuje w niej również żartów (głównie żartów James'a, który dosłownie powala swoim urokiem osobistym)!
Zamierzacie przeczytać tę książkę? Może już to zrobiliście i jesteście już również po tomie drugim? Warto sięgnąć po kolejną część? ;)
Bardzo podobał mi się ten tom, teraz poluję na kontynuację. Dobra dystopia nie jest zła... :)
OdpowiedzUsuńHah, zgadzam się. Widziałam gdzieś ostatnio w empiku ostatnie tomy. W ogóle, okazuje się, że jest kolejna książka, której wydarzenia odbywają się w tym samym świecie. Tej samej autorki. "Remedium. Program część 0", ciekawa jestem w takim razie czy część druga w takim razie jest ostatnią częścią o Solane?
UsuńMam tą książkę i bardzo chce ją przeczytać. Zgadzam się z tobą, że od czasu premiery filmu Zmierzch wszystko nabrało tępa coraz więcej podobnych książek na rynku
OdpowiedzUsuńNo nie? :D Ale przynajmniej mamy teraz, naprawdę co czytać! ^^
UsuńCzytam tak właśnie różne recenzje tej książki i zastanawiam się, czy sama po nią sięgnę. Spotykam się z różnorodnymi, od zachwytowe po niezbyt przychylne, ale jednak pomysł na fabułę mnie zaciekawił i chyba dam szansę tej serii. ;)
OdpowiedzUsuńA co do tego wysypu książek, to dostaję szału, bo już nie wiem, co zamawiać, a i listonosz ma mnie chyba dosyć. ;)
Pozdrawiam,
Amanda Says
Mam ją już za sobą i niebywale mi się spodobała. Ból, cierpienie, radość z każdego dnia, jednocześnie smutek straty... To wszystko tu było. Uwielbiam Jamesa, zakochałam się w nim. A te wspomnienia z ich związku wywoływały wielki uśmiech u mnie, a potem ból, gdy już tego nie pamiętali...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Może nie jest to powieść najlepsza, jaką czytałam (na pewno nie jest ;-)), ale czytało mi się ją przyjemnie, dlatego właśnie zabieram się za drugi tom.
OdpowiedzUsuńPierwsza część faktycznie ma coś w sobie i skłaniam się ku przeczytaniu kontynuacji w najbliższym czasie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!